Komentarz: zdegenerowany pisowski reżim pisowsko-katolicki wykorzystując wojnę na Ukrainie ponownie twierdzi, że za katastrofą smoleńską stoi Rosja i katastrofę nazywa zamachem. Opozycja, która ściga się z reżimem pisowskim w antyrosyjskości, wpadła w pułapkę bo boi się otwarcie powiedzieć, że do katastrofy smoleńskiej doprowadziła grupa pisowska z Kancelarii Prezydenta RP, innych pisowskich środowisk, oraz usłużnych wojskowych, antyszambrujących w przedpokojach Lecha Kaczyńskiego.
Przypominam tekst z 20.04.2020r.
….. …
I. DO KATASTROFY DOPROWADZIŁA GRUPA PISOWSKA Z KANCELARII PREZYDENTA RP ,INNYCH PISOWSKICH ŚRODOWISK ,ORAZ USŁUŻNYCH WOJSKOWYCH ANTYSZAMBRUJĄCYCH W PRZEDPOKOJACH LECHA KACZYŃSKIEGO.
1.Organizowanie wylotu do Smoleńska przejęła całkowicie Kancelaria Prezydenta RP, która beztrosko nie zwracała uwagi na możliwość dojścia do katastrofy lotniczej z powodu nagromadzenia się błędów – przedstawionych w dalszej części artykułu. Zwyczajnie się tym nie interesowała.
Bo, jeżeli nawet część grupy pisowskiej wiedziała o tych błędach, to dopuszczenie do lotu, nie da się wyjaśnić zwykłą pisowską głupotą. Część polityków pisowskich, zresztą nie poleciała z Lechem Kaczyńskim.
Wyłączność Kancelarii Prezydenckiej była sprzeczna z uchwaloną w 2009 roku „Instrukcją organizacji lotów statków powietrznych o statusie HEAD”, gdzie taki lot powinny organizować, wspólnie ze sobą współpracując, dwie kancelarie tj. Prezydencka i Premiera.
2.Ponieważ jednak istniał silny konflikt polityczny na linii PiS (Prezydent RP) i PO (Premier RP), a ludzie Lecha Kaczyńskiego bardzo wyraźnie chcieli przejąć kontrolę nad organizacją lotu do Smoleńska, to Kancelaria Premiera ustąpiła. Pamiętano tam o głośnym konflikcie z 2008 roku, gdy rząd Donalda Tuska nie udostępnił Lechowi Kaczyńskiemu samolotu na szczyt Unii Europejskiej w Brukseli. Tusk tego później żałował i nazwał to swoim „największym błędem”.
A wyobraźmy sobie, że doszłoby do sporu kompetencyjnego przy okazji 70 rocznicy mordu katyńskiego?
3. TAK LECH KACZYŃSKI I JEGO AKOLICI ROZPOCZĘLI BAL NA TITANICU.
II. ZAŁOGA SAMOLOTU TU 154M, NIE BYŁA KOMPETENTNA, ŻEBY WYSTARTOWAĆ Z OKĘCIA, PILOTOWAĆ SAMOLOT KTÓRY MIAŁ STATUS HEADI LĄDOWAĆ NA PRYMITYWNIE WYPOSAŻONYM LOTNISKU SMOLEŃSK PÓŁNOCNY. JEJ UPRAWNIENIA SFAŁSZOWANO.
1.Kapitan Arkadiusz Protasiuk, miał bardzo skromne doświadczenie jako pierwszy pilot. Przeszedł przyśpieszony kurs pilotażu Tu-154M. Jak ustalili biegli, kapitan Protasiuk nie miał nawet prawa podejść do przyśpieszonego szkolenia, ponieważ nie zdobył drugiego stopnia pilota wojskowego, uprawniającego do podjęcia przyśpieszonego szkolenia. Podczas szkolenia nie wykonał wszystkich przewidzianych w programie ćwiczeń.
Ba, kapitanowi Arkadiuszowi Protasiukowi nadano uprawnienia do sterowania tupolewem, fałszując lot egzaminacyjny. Pilotował generalnie przy bezchmurnym niebie (widzialność do 10 km), ale w papierach zmieniono warunki na lot z widzialnością 800 m.
2.Drugi pilot Robert Grzywna, nie odbył nawet minimalnej liczby lotów na Tu 154M i nie powinien być członkiem załogi.
3.Nawigator Robert Ziętek też nie powinien lecieć, ponieważ nie odbył stosownych ćwiczeń (czas nalotów na Tu 154M zero godzin i zero minut).
4.Jedynie technik pokładowy Andrzej Michalak, miał prawo lecieć Tu 154M, bo posiadał pełen zestaw uprawnień.
III. CZY PSYCHOTYCZNE ZACHOWANIE LECHA KACZYŃSKIEGO W 2008 R. PODCZAS LOTU DO GRUZJI I WYDARZENIA W SAMEJ GRUZJI WYKASTROWAŁY PSYCHICZNIE PILOTÓW LECACYCH w 2010R. DO SMOLEŃSKA?
1.Prezydent Lech Kaczyński, z przywódcami Litwy, Łowy, Estonii i Ukrainy, leciał w dniu 12-08-2008r. do Gruzji, do której, po nieudanym gruzińskim ataku na Osetię, weszły wojska rosyjskie pomagające Osetii i Abchazji.
Dowódcą samolotu był kpt. Grzegorz Pietruczuk, drugim pilotem Arkadiusz Protasiuk (późniejszy dowódca samolotu, który rozbił się w Smoleński). W załodze był też Robert Grzywna (jako nawigator) który zginął z Protasiukiem.
Ze względu na toczące się walki, lot miał się odbyć do Ganji w Azerbejdżanie a stamtąd delegacja miała udać się samochodami do Tbilisi.
Jednak podczas międzylądowania w Symferopolu na Krymie, Lech Kaczyński, a także jego urzędnicy, żądali wchodząc do kokpitu, żeby kpt. Grzegorz Pietruczuk leciał bezpośrednio do Tbilisi, nad terenem walk. Dodatkowo, polski samolot nie miał zgody dyplomatycznej na taki przelot. Zresztą wiemy jak to się mogło skończyć, bo pamiętamy tragedię samolotu malezyjskiego skierowanego cynicznie przez władze Ukrainy nad teren walk w Donbasie.
Jednym z argumentów było to, że my Polacy musimy wyprzedzić w przybyciu do Tbilisi prezydenta Francji Sarkozego, który był głównym mediatorem między Rosja a Gruzją. I z którym liczył się prezydent Putin. To pokazuje stopień pisowskiego zidiocenia.
Ponieważ kpt. Grzegorz Pietruczuk odmówił bezpośrednio Lechowi Kaczyńskiego, to w rozpoczęły się interwencje w MON. Kpt. Grzegorz Pietruczuk rozmawiał również z gen. Załęskim Dowódcą Wojsk Lotniczych który próbował Go nakłonić do zmiany decyzji, a jak nie wyraził zgody to chciał, żeby II pilot Arkadiusz Protasiuk zastąpił go za sterami samolotu. Kapitan Grzegorz Pietruczuk odpowiedział, że to niemożliwe, ponieważ Arkadiusz Protasiuk nie jest w pełni wyszkolony na dowódcę samolotu Tu 154M.
Później pisowcy nazywali Grzegorza Pietruczuka tchórzem, miał sprawę w Prokuraturze Wojskowej. Na szczęcie rządzili wtedy PO – PSL, bo gdyby to była mafia pisowska, to Grzegorz Pietruczuk miałby bardzo poważne problemy.
2.Trzeba też pamiętać o innym incydencie, co prawda nie związanym z lotnictwem, ale pokazującym psychikę Lecha Kaczyńskiego. W kilka samochodów, z ochroną, ówczesny prezydent Gruzji Saakaszwili i Lech Kaczyński ruszyli pełnym gazem, tak jakby chcieli przerwać granicę, w kierunku granicy Gruzji z prorosyjską Osetią Północną. Padły strzały pograniczników osetyjskich. Na szczęście nic się nie stało. Później Kaczyński z Saakaszwilim oskarżali Rosję, że chciała zabić prezydenta państwa należącego do NATO. Oczywiście, podniosły się w Polsce głosy kwestionujące poczytalność Lecha Kaczyńskiego, który mógł wywołać zbrojny konflikt między NATO a Rosją – więc strona pisowska zaczęła tworzyć wersję, że to była tzw. ustawka Saakaszwilego, a strona polska nic o tym nie wiedziała.
Ciemny lud smoleński może w to wierzyć, ale przecież nie My?
3. Czy można się dziwić, że załoga Tu 154M lecąca w kwietniu 2010 r. do Smoleńska, pomimo, że była świadoma, że widoczność się dramatycznie pogarsza (początkowo 400 a później 200 metrów), jak również informacji o coraz gorszej pogodzie otrzymywanych od białoruskiego kontrolera z Mińska, od polskiej załogi Jaka – 40 – zdecydowała się lądować?
A nie powinni lądować, przy widoczności mniejszej niż 1 500 metrów. A uwzględniając przeciętne wyszkolenie?
Zwłaszcza, że dyrektor protokołu dyplomatycznego na komentarze załogi, że podejmą próbę podejścia, ale może się to nie udać – odpowiedział, że będzie się próbowało do skutku.
Do kokpitu pilotów często wchodziły osoby postronne. Jak zbliżano się do Smoleńska to do kokpitu wszedł – według niektórych ekspertów – dowódca sił powietrznych (gen. Błasiak) który zachęcał do lądowania.
UWAGA: tym którzy twierdzą, że gen. Błasika nie było w kokpicie i, że to nie on kazał lądować, odpowiem tak: Generał Błasiak, który był dobrym pilotem (klasa mistrzowska), powinien mieć jaja, żeby wejść do kokpitu i po zorientowaniu się w sytuacji pogodowej i przeciętnej jakości wyszkolenia pilotów, natychmiast wydać polecenie odejścia na inne lotnisko.
Niezależnie, czy gen. Błasiak był w kokpicie i namawiał do lądowania, czy nie był, to widząc pogarszająca się pogodę nie pomógł pilotom odlecieć na lotnisko zapasowe. Nie jest to przykład postawy, z której polskie siły zbrojne powinny być dumne.
IV. INNE BŁĘDY KTÓRY DOPROWADZIŁY DO KATASTROFY
1.Załoga leciała bez zapoznania się z aktualnymi schematami i procedurami obowiązującymi na lotnisku Smoleńsk Północny, co skutkowało, m. innymi, tym, że plan lądowania zakładający, że jeżeli coś pójdzie nie tak, to piloci nacisną czerwony guzik na wolancie Tupolewa i samolot automatycznie odejdzie do góry – nie wypalił. Bo nie mógł.
Rzecz w tym, że kapitan Protasiuk co prawda tuż przed katastrofą nacisnął ten guzik, ale samolot nie odleciał, bo na lotnisku nie było systemu ILS (Instrument Landing System) bez którego ten system nie działał. Paranoiczny brak rozpoznania lotniska, które było nieczynne i tylko okazyjnie wykorzystywane do przyjmowania samolotów. W 2010 roku lotnisko Smoleńsk Północny nie było uwzględnione w AIP Federacji Rosyjskiej. Planowano jego remont.
2. Prognozę pogody, zgodnie z instrukcją HEAD, załoga powinna brać z Centrum Hydrometeorologii Sił Zbrojnych RP – a ta wskazywała na dużo gorszą niż pogodę niż przekazaną przez od dyżurnego meteorologa lotniska wojskowego Warszawa-Okęcie.
Jednak załoga nie upewniła się o źródle pochodzenia prognozy i w rezultacie, przy podjęciu decyzji o wylocie, kierowano się dużo łagodniejszą prognozą pogody.
Gdyby kierowano się prognozą pogody z Centrum, to uwzględniając słabe wyszkolenie pilotów – Ci nie mieli prawa wystartować.
3. Zrezygnowano z tzw. liderów, czyli wskazanych przez Rosjan nawigatorów znających lotnisko, których powinni oddelegować na pokłady polskich samolotów. Według sekretarza ambasady w Moskwie Grzegorza Cyganowskiego, akurat na tę podróż Rosjanie chcieli go nam przekazać. Ale przecież leciały, co prawda słabo wyszkolone, ale polskie „Debeściaki”, więc po co im jakiś „Ruski” w kabinie pilotów. Zwłaszcza, że tym samolotem miał lecieć psychotyczny rusofob Lech Kaczyński.
Na dodatek tylko kapitan Protasiuk znał potocznie język rosyjski, lecz prawdopodobnie nie zrozumiał poniższych poleceń:
1)Posadka dopolnitiel’no, 120, 3 metra
Ta instrukcja mówi, że wydano zezwolenie na podejście, nie na lądowanie
(dosłownie tłumaczy się jako „lądowanie WARUNKOWE”) oraz, że wiatr na pasie wieje z kierunku 120 z prędkością 3 metry na sekundę. Innymi słowy, „posadka dopolnitiel’no” mówi, że odpowiednika angielskiego CLEAR TO LAND, czyli zezwolenia na lądowanie, nie wydano, i że ewentualnie zostanie dodatkowo wydane na wysokości MDA.
2)Gorizont 101!
Instrukcja „Gorizont 101!” oznacza „zatrzymaj opadanie” lub „przejdź do lotu poziomego” i została wydana na wysokości samolotu nad ziemią, z której w przypadku natychmiastowej reakcji załogi można było jeszcze uratować samolot i pasażerów. Pozostała zignorowana, najprawdopodobniej nie zrozumiana.
Szczegółowo można przeczytać >>> https://natemat.pl/blogi/pawelartymowicz/189619,propozycja-prosby-do-prokuratory-smolenskiej
4. Grafik wizyty w Katyniu Lecha Kaczyńskiego był tak napięty, że praktycznie wszelki odlot na lotnisko zapasowe lub do Moskwy (a później przyjazd samochodami do Katynia) spowodowałby spóźnienie Lecha Kaczyńskiego do Katynia. Totalny bałagan i brak pisowskiej odpowiedzialności, który skończył się katastrofą.
V.POTENCJALNA ODPOWIEDZIALNOŚC ROSJAN ZA KATASTROFĘ
Twierdzi się, że Rosjanie nie powinni wyrazić zgody na lądowanie w takich warunkach, rzecz w tym, że:
1.Rosjanie obawiali się, że zamknięcie lotniska, przed samolotem którym leciał Lech Kaczyński, spowoduje, że Kancelaria Prezydencka rozpocznie histeryczną kampanię antyrosyjską. A był to okres, gdy prezydent Putin sądził, że jest możliwość pozytywnego unormowania stosunków polsko-rosyjskich.
2.Nikt normalny, a w tym Rosjanie, nie mógł sądzić, że wizyta w Smoleński będzie tak beznadziejnie przygotowana przez stronę pisowsą. Zwłaszcza, że polskie lotnicze orły miały na amerykańskich maszynach strącać tych „przebrzydłych Ruskich”. A tu z prezydentem i częścią polskiej wierchuszki politycznej, lecą słabi piloci. I trochę wystraszeni presją?
VI.PODSUMOWANIE
Nie określam sposobu organizowanie wylotu do Smoleńska przez Kancelaria Prezydenta RP mianem burdelu, bo te przedsiębiorstwa są zbyt dobrze zorganizowane i funkcjonujące. Byłoby to też obrazą dla pracujących tam pań (czasem panów).