„Służba Bezpieczeństwa Ukrainy przerobiła nagranie rozmów przedstawionych jako dowód w sprawie katastrofy MH-17 na Donbasie”– poinformował starszy śledczy ds. ekspertyzy cyfrowej, Akash Rosen z malezyjskiej firmy OGIT Forensic Services.
Informacja o tej kluczowej sprawie w wyjaśnieniu przyczyn i okoliczności katastrofy malezyjskiego samolotu pasażerskiego lotu MH-17 nad wschodnią częścią Donbasu, do której doszło w dniu 17 lipca 2014 roku, w momencie gdy jasne już było że siły ukraińskiej operacji ATO przegrywają swoją walkę z powstańcami, ukazała się w najnowszym filmie dokumentalnym holenderskiego reżysera Maxa van der Werfa, pt. „MH17 – Call for Justice” („MH17- Wezwanie do Sprawiedliwości):
„Przeredagowano. Poziom szumów różni się od tego audio tracku. Tu niżej, tam wyżej. A tutaj możecie zobaczyć tak dużo wyciętych elementów. To jasne, można to zobaczyć – brakujące audio”– wyjaśnił starszy śledczy ds. ekspertyzy cyfrowej Akash Rosen z malezyjskiej firmy OGIT Forensic Services
Podobnego zdania jest niemiecki specjalista ds. ekspertyz cyfrowych, Norman Ritter, który potwierdził słowa Akash Rosena, zauważając, że rozmowy telefoniczne zostały podrobione przy pomocy dziewięciu oddzielnych manipulacji.
Autor filmu, Max van der Werf zwrócił uwagę na fakt, że szef Narodowej Służby Dochodzeń Kryminalnych Holandii Wilbert Paulissen oświadczył na konferencji prasowej 18 czerwca br., że źródłem tych zmanipulowanych nagrań była Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU).
Reżyser filmu, Max van der Werf przedstawił w nim kilku świadków z Donieckiej Republiki Ludowej, w wym Aleksandra z miejscowości Torez i Walentinę Kowalenko ze wsi Krasnyj Oktiabr.
Świadek Aleksander opowiedział, że sprzęt rakietowy, który zdaniem wspólnej grupy śledczej został dostarczony przez ukraińsko-rosyjską granicę 17 lipca, znajdowało się w Torez na dzień lub dwa dni przed katastrofą samolotu. Aleksander nie potwierdził, także że jest pewny, iż był to system „BUK”.
Natomiast Walentina Kowalenko wskazała dokładny kierunek, z którego wg. niej leciał pocisk wystrzelony w kierunku malezyjskiego samolotu, co doprowadziło do jego katastrofy. A więc Walentina Kowalneko, która mieszka w odległości niespełna dwóch kilometrów od miejsca katastrofy opowiedziała, że rakieta leciała od strony wsi Stepanowka, która znajdowała się pod kontrolą ukraińskich żołnierzy.
W filmie wystąpił też szef operacji Rady Bezpieczeństwa Narodowego Malezji, pułkownik Mohamad Sakri, który ujawnił, że służby wojskowe jego kraju prowadziły tajną operację w celu odzyskania „czarnych skrzynek” lotu MN-17.
„Rozmawiałem z premierem (byłym premierem Najibem Razakiem- dopisek mój). Kazał mi natychmiast udać się na miejsce wypadku”– powiedział pułkownik Mohamad Sakri.
Ujawnił on też, że po przybyciu malezyjskich funkcjonariuszy do Kijowa władze ukraińskie zamknęły im dostęp do miejsca katastrofy.
„Nie pozwolono nam tam pojechać, potem wziąłem małą grupę, aby opuścić Kijów i potajemnie udać się do Doniecka”– wyjaśnił pułkownik Sakri.
Wyjaśnił, że spotkał się tam z przedstawicielami administracji Doniecka, na czele z ówczesnym szefem DRL, Aleksandrem Borodajem. Pułkownik przybył do Doniecka jeszcze przed przedstawicielami z Australii, Holandii i Ukrainy i otrzymał w dniu 22 lipca 2014r. od władz powstańczych „czarne skrzynki” samolotu MH-17.
W filmie jako dowód pokazano jako dowód dokumenty podpisane przez pułkownika Sakri i ostemplowane przez Narodową Radę Bezpieczeństwa Malezji, które potwierdzają fakt transferu „czarnych skrzynek” do Malezji.
SMM OBWE (The OSCE Special Monitoring Mission to Ukraine) zwróciło się do rządu Malezji o przekazanie „czarnych skrzynek”, ale odmówiono. Po tym, agenci FBI przyszli do niego z tą samą prośbą. W Kijowie władze ukraińskie „próbowały zmusić do zwrotu czarnych skrzynek”– dodał pułkownik Sakri. W rezultacie tej odmowy „czarne skrzynki” z samolotu MH-17 zostały pozostawione w rękach malezyjskich specjalistów.
Premier Malezji, Mahathir Mohamad w wywiadzie dla autorów filmu stwierdził, że Stany Zjednoczone, Holandia i Australia nie są zainteresowane ustaleniem prawdziwej przyczyny katastrofy.
„Nie interesują ich prawdziwe przyczyny wypadku i kto był odpowiedzialny, ale już zdecydowali, że to powinna być Rosja. Nie możemy zaakceptować takiej postawy”– powiedział Mohamad.
Premier odpowiedział również na pytanie, dlaczego Malezja nie została włączona do zespołu dochodzeniowego przez sześć miesięcy.
„To jest niesprawiedliwe i niezwykłe. To był nasz samolot, w którym lecieli Malezyjczycy, oni też zginęli. Tak więc, oczywiście, Malezja powinna być pierwszym krajem, który weźmie udział w dochodzeniu (…) Ale po prostu nas ignorowali”– dodał premier.
Dodam, że wcześniej światowe media informowały o tym, jakoby to strona malezyjska zakłócała proces prowadzonego dochodzenia w sprawie ustalenia przyczyn, okoliczności odpowiedzialnych za doprowadzenie do katastrofy malezyjskiego samolotu pasażerskiego MH-17.
Wspólny zespół dochodzeniowy 19 czerwca br. na zwołanej specjalnej konferencji prasowej wskazał jako podejrzanych o doprowadzenie i udział w katastrofie MH-17, cztery osoby. Wśród nich jest trzech Rosjan i jeden Ukrainiec. Ich proces rozpocznie się 9 marca 2020 roku.
W śledztwie tym ustalono, że malezyjski Boeing zestrzelono przy użyciu z rakietowego systemu obrony powietrznej „BUK”, który jakoby należał do 53 brygady rakiet przeciwlotniczych rosyjskich sił zbrojnych z Kurska.
Ogłoszono też nazwiska czterech podejrzanych: Rosjanami są Igor Girkin, Sergej Dubinski i Oleg Pułato oraz Ukrainiec Leonid Harczenko. W śledztwie ustalono, że osoby te brały udział w dostawie zestawu rakietowego „BUK” na Donbas i odpaleniu rakiety w kierunku lecącego tam Boeinga. Za tymi osobami zostaną wydane międzynarodowe listy gończe w celu doprowadzenia ich przed sąd w Holandii
Moskwa ogłosiła że śledztwo nadal ignoruje dane strony rosyjskiej, podczas gdy Kijów jest pełnoprawnym członkiem Międzynarodowej Grupy Śledczej i może w ten sposób fałszować dowody.
Zastępca prokuratora generalnego Rosji Nikołaj Winnichenko podkreślił, że strona rosyjska przekazała Holandii dane z rosyjskiego radaru i dokumentację wskazujące, że system rakietowy „BUK”, który trafił w Boeinga, należał do Ukrainy, ale ta informacja została zignorowana.
Także rosyjskie MSZ stwierdziło, że śledztwo jest stronnicze i jednostronne, a oskarżenia o zaangażowanie Rosji są bezpodstawne i wywołują rozżalenie. Władimir Putin powiedział, że Moskwa będzie w stanie uznać wyniki dochodzenia tylko wtedy, gdy weźmie w nim udział.
Ministerstwo Obrony podkreśliło, że wszystkie pociski, których silnik został pokazany przez komisję śledczą, zostały usunięte przed 2011 rokiem.
Jak widać narracja prowadzona według scenariusza narzuconego mediom i Międzynarodowemu Zespołowi Śledczemu zaczyna się sypać, a amerykańskie kłamstwa powoli są ujawniane.
Jak sądzę, zanim dojdzie do rozpoczęcia postępowania przed holenderskim sądem, może się okazać, że przedstawiony mu materiał dowodowy jest sfingowany.
A poza tym, zapewne wiodące zachodnie media jak na rozkaz wydany z samej góry, przemilczą ten jakże istotny fakt.
Oczywiście cenzury, w cieszącej się wolnością i tolerancją demokracji zachodniej, nie ma