Robert Gwiazdowski: Kradzież, defraudacja i inżynieria finansowa

Artykuł był opublikowany  05-04-2012 w serwisie Blog.onet.pl. Obecnie nastąpiła likwidacja tego serwisu blogowego.

*********

Zachęcam do przeczytania felietonu Roberta Gwiazdowskiego „Kradzież, defraudacja i inżynieria finansowa” w Rzeczpospolitej z 04-04-2012 r.

Autor jest  profesorem prawa, adwokatem i prezydentem  Centrum im.  Adama Smitha.

Nie ukrywam, że po przeczytaniu felietonu sprawdziłem datę wydania Rzeczpospolite j- czy nie jest to przypadkiem wydanie z 1 kwietnia – bo tak nieprawdopodobne wydały mi się słowa prezydenta  Centrum im.  Adama Smitha. Ale nie, wiec należy to co napisał traktować jako znak czasów i , być może,  jako  początek zmian w myśleniu polskich elit politycznych i ekonomicznych. Również dziennikarzy.    

krzysztof mróź

W szczycie koalicyjnego sporu o emerytury media obiegła triumfalna  wiadomość z sektora  finansowego: OFE zarobiły  dla przyszłych  emerytów  30 proc.!

Jako, że  PR OFE zawsze miały świetny, doprecyzujmy: OFE zarobiły to 30% w ciągu ostatnich  36 miesięcy – czyli od czasu, gdy najwięcej poprzednio straciły.

W 2008 roku stopa zwrotu OFE była ujemna  (prawie -14 proc.)! OFE straciły prawie tyle, ile ZUS im wówczas  przekazał!

Więc  teraz mają większe zyski  – bo liczą je od wcześniejszej straty.

Gdy OFE  poprzednio chwaliły się zyskami za 2010 rok, pytałem, czy  naprawdę ktoś rozsądny może mieć nadzieję, ze taki krach, jaki miał miejsce w 2008 roku, nie powtórzy  się już w przyszłości?

Dziś już wiemy, że się powtórzył w drugiej połowie  roku 2011. OFE znowu straciły  wówczas prawie  wszystko,  co otrzymały z ZUS  w ciągu całego roku.     

Aktywa OFE na koniec 2011 r. wynosiły 224,7 mld zł.  O  3,5 mld złotych (1,6 proc.) więcej niż rok wcześniej.  Szkopuł w tym, że ZUS w tym czasie przekazał  OFE 15,1 mld zł.  A więc OFE gdzieś „zapodziały” 11,6 mld zł. „Zapodziały”  na giełdach pieniądze przyszłych  emerytów.  Za to  dla siebie  zarobiły  600 mln w charakterze  wynagrodzenia za „zarządzanie”.   

Co prawda  na tym zarządzaniu  straciły 11 mld, ale jak w  starych, dobrych  komunistycznych czasach: „czy się stoi, czy się leży, 600 baniek się należy”.   

Oczywiście  to nie wina OFE, że były spadki na giełdach. Zgoda. Byłoby nieuczciwością twierdzić, że jest inaczej. Ale czy to zasługa OFE, kiedy jest wzrost na giełdach?

W bardzo dobrym dla OFE 2006 roku, gdy zaczynał się boom gospodarczy, wartość jednostek rozrachunkowych OFE  wzrosła  o 17 proc. A o ile  wzrósł w roku  2006 WIG? Wzrósł o 42%! Jeżeli „ubezpieczony” mógł na GPW, inwestując samodzielnie w WIG, zarobić 42 proc., a zarobił  za pośrednictwem  OFE 17 proc.,  to znaczy, że on te 17 proc.  zarobił, czy może 25 proc. stracił?

A jakby tego było mało, to w roku 2006 Fundusz Rezerwy Demograficznej  zarządzany  przez ten wstrętny ZUS zarobił…40 proc.!

W zyskach  OFE są też „zyski” z obligacji – czyli z podatków, które  będziemy musieli  zapłacić, żeby minister Rostowski miał w przyszłości  za co wykupić od OFE obligacje, które teraz im sprzedaje.

To znaczy, że dziś płacimy składkę  na emeryturę, a w przyszłości  zapłacimy podatki, żeby było z czego  wypłacić „zyski” od „zgromadzonych” składek.

Prawda, że zabawne? Ale najzabawniejsze jest to, że to wszystko jest legalne. Bo jak  ktoś komuś buchnie  stówę, to się nazywa kradzież. Jak milion – to jest defraudacja. A jak 600 mln, to „ inżynieria finansowa”.  

 

Reklama