IPN wojuje z Jaruzelskim /historia bez IPN/

Artykuł był opublikowany 06-07-2009 w serwisie Blog.onet.pl. Obecnie nastąpiła likwidacja tego serwisu blogowego.

*************

Kilka dni temu media w Polsce ogłosiły, za Instytutem Pamięci Narodowej (IPN), „sensacyjną” informację, że gen. Wojciech Jaruzelski kazał zestrzelić w 1975 r., nad terytorium Czechosłowacji samolot, którym D. B. ( pilot opolskiego aeroklubu), zamierzał uciec do Austrii.. A wszystko to na podstawie notatki sierżanta Czesława S. dyżurnego wrocławskiej służby bezpieczeństwa, który napisał, że samolot D. B. został zestrzelony na polecenie Ministra Obrony gen W. Jaruzelskiego.
Ponieważ polskie społeczeństwo coraz bardziej się tabloidoizuje, sądzę, że niewielu już przeczytało wypowiedź prof. Antoniego Dudka z IPN, który uważa, że gen. Jaruzelski nie mógł wydać takiego rozkazu pilotowi czechosłowackich sił powietrznych, a tylko wyraził na to zgodę.

A wiec w pierwszej kolejności SENSACJA, którą podchwyciły główne media w Polsce a później, na wszelki wypadek, jej łagodzenie. Cel jasny – uderzenie w lewicę, która w swojej większości sprzeciwia się szykanowaniu gen. Wojciecha Jaruzelskiego.

Przyjmijmy, przez chwilę, że faktycznie gen. Wojciech Jaruzelski wyraził zgodę na zestrzelenie porwanego samolotu, którym uciekał do Austrii pilot D. B. Żeby jednak właściwie ocenić taką decyzję należy wiedzieć znacznie więcej- niż to co podają media – o pilocie  D.B. Dla mnie jest na przykład istotne to, czy miał on dostęp do spraw tajnych specjalnego znaczenia, czy było prowadzone w stosunku do niego rozpracowanie kontrwywiadowcze itp.   
Należy stale pamiętać, że wtedy trwała zimna wojna ze wszystkimi jej tragicznymi, jak np. zestrzelenie wzmiankowanego samolotu, skutkami.

W okresie wojny, czy to zimnej czy gorącej, zdarzają się tragiczne pomyłki i tragiczne decyzje.  I tak amerykański krążownika rakietowego „Vincennes” w lipcu 1988 r. nad Cieśniną Ormuz zestrzelił irański samolot pasażerski z 290 osobami na pokładzie(wszyscy zginęli).
Nie trzeba zresztą zimnej wojny. Wystarczy histeria antyterrorystyczna. Przypominam, że w 2004 r. Sejm RP, prawie jednogłośnie, znowelizował ustawę o ochronie granicy. Szef MON i Dowódca Sił Powietrznych  mogli od tej chwili wydać rozkaz zniszczenia samolotu pasażerskiego, jeśli został porwany przez terrorystów i mógł być użyty do ataku. Wystarczyła decyzja szefa MON lub dowódcy Sił Powietrznych. Istotą tej nowelizacji było to, że dotyczyło to samolotu startującego z polskiego lotniska. Wzbudziło to zastrzeżenia prof. Lecha Gardockiego, prezesa Sądu Najwyższego, który skierował w 2007 r. do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o zbadanie konstytucyjności.  We wrześniu 2008 r. Trybunał Konstytucyjny uznał tą nowelizację, na szczęście, za niekonstytucyjną.

Mogą pojawić się głosy, że to jest inna sytuacja, ponieważ takie prawo uchwalił wielopartyjny sejm, że samolot musza porwać z terenu Polski terroryści itp.

Po pierwsze – pytam, więc potencjalnych oponentów czy po zaangażowaniu się dyplomatycznym i militarnym Polski, wbrew woli społeczeństwa polskiego, w brudnych i zakłamanych wojnach przeciwko Jugosławii i Irakowi, wielkiej ugodowości polskich polityków w stosunku do USA, mają tak duże zaufanie do władz państwa polskiego po 1989 r. żeby dać im takie olbrzymie uprawnienia w stosunku do własnego i naszego życia?

Po drugie – szczególnie odrażające jest manipulowanie polskim społeczeństwem straszakiem terroryzmu. Najpierw polskie władze (tzw. lewicowe i prawicowe) akceptują udział polskich wojsk w wojnie przeciwko społeczeństwu irackiemu a później zmierzają do ograniczenia praw obywatelskich społeczeństwa polskiego pod pretekstem jego obrony przed terroryzmem. Zresztą, skąd wiemy kogo ONI w danej chwili mogą uznać za terrorystów?

Jeżeli IPN chce faktycznie pokazać, że jest instytucją niezależną i nie prezentuje jednostronnej, prawicowej, wizji historii powojennej Polski to zachęcam żeby zajął się następującym tematem.

Steward Steven w książce „Operation Splinter Factor” opisuje jedną z największych operacji wywiadu amerykańskiego w latach 1947-1949. W wyniku tej operacji nastąpiła fala krwawych represji, której ofiarami stali się czołowi działacze ruchu robotniczego w Europie Wschodniej (wiecej w artykule „Operacja zbrodnicza” Forum Klubowe nr 3/2004)
CIA na podstawie materiałów wywiadowczych uważała, że w kierownictwie partii komunistycznych/robotniczych ścierają się dwie tendencje: „ stalinowska” i „nacjonalistyczna”.  W obawie, że narodowe drogi do socjalizmu mogą sprzyjać umocnieniu tego ustroju w poszczególnych krajach CIA rozpoczęło wielką prowokację wymierzona w tzw. działaczy nacjonalistycznych. CIA wykorzystało do tej prowokacji Józefa Światło, zastępcę dyrektora X Departamentu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w Polsce. Był on jednocześnie agentem wywiadu amerykańskiego. Wzmiankowany departament był powołany do śledzenia działaczy partyjnych i wykrywania potencjalnych spisków. Wywiad amerykański i jego agent Józef Światło, w wyniku różnorakich prowokacji, spowodowali, że wzmiankowani działacze opowiadający się za narodową drogą do socjalizmu zostali uznani przez aparaty bezpieczeństwa państw Europy Wschodniej za współpracujące z wywiadem amerykańskim. Wielu z nich zostało straconych.
Józef Światło po śmierci Stalina i Berii uciekł na swoich mocodawców i w „Wolnej Europie’ opowiadał o zbrodniach stalinizmu, których sam był współsprawcą.
Może by tak IPN, zamiast wojować z  gen. Wojciechem Jaruzelskim, podjąłby działania, żeby wyjaśnić tą sprawę? Zwłaszcza rolę USA w tych zbrodniach?

Opowiadam się za rozliczeniem przestępstw  faktycznych – nie wydumanych – popełnionych w okresie PRL, ale równocześnie jestem zwolennikiem rozliczenia tych, którzy po 1989 r. budują w Polsce przestępcze państwo wyznaniowe. Niech polska prawica nie liczy, że tylko ona, za pośrednictwem IPN, będzie rozliczać lewicę, a sama pozostanie bezkarna.

HISTORIA BEZ  IPN

/artykuły od najnowszych do najstarszych /

Reklama